Milion
myśli szalało w mojej głowie. Jechałam autobusem na spóźnione spotkanie z
Joshem. Dziwny mnich gadający o jeszcze dziwniejszym stowarzyszeniu namieszał
mi w głowie. Nie byłam pewna, co mam o tym sądzić. Mało tego, powoli
przestawałam wierzyć w to, że Josh jest po mojej stronie.
Płonąca
Ostryga jak każdego dnia była otwarta do ostatniego klienta. Prześlizgnęłam się
przez bramkę i już po chwili znalazłam się w wielkiej sali. Roni jak zwykle
stał za barem pucując pieszczotliwie szklanki brudną szmatą. Był czwartek, więc
scena stała pusta, a ludzi było znacznie mniej niż zwykle. Skierowałam wzrok w
stronę stołu bilardowego, gdzie grał Josh razem z jakimś mężczyzną.
Przyklejając niewinny uśmiech do twarzy ruszyłam w ich kierunku.
-Hej,
wybacz za spóźnienie.
-Spóźniłaś
się? Nawet nie zauważyłem – jego reakcja na moje słowa podziałała jak narkotyk.
Od razu się zezłościłam.
-Spóźniłam
się blisko dwie godziny.
-To już tak
późno? No popatrz.
Josh, ubrany w czarną bluzę z kapturem i dżinsowe spodnie
pachniał cygarami. Z resztą, w całym klubie czuć było papierosy.
-Porozmawiamy?
-Za chwilę.
Czekałam,
patrząc jak on świetnie się bawi i nie zwraca na mnie uwagi. Nie mogłam mieć mu
tego za złe, w końcu to ja się spóźniłam. Zrozumiałam o co mu chodziło.
Niestety, nie byłam powietrzem i nie lubiłam jak mnie tak traktowano. Gdy Josh
przymierzał się do uderzenia zgarnęłam ze stołu białą bilę.
-Zwariowałaś?
-Nie, ale
za chwilę to zrobię.
-Odłóż ją
na miejsce – poprosił, choć bardziej brzmiało to jak rozkaz.
-Porozmawiasz
ze mną czy nie?
Złość, aż
kipiała z niego, ale szczerze mówiąc nie obchodziło mnie to. Kroczyłam obok
stołu z dumnie podniesioną głową. Nie wiedziałam, jak bardzo cierpliwy był
Josh, bawiłam się doskonale. Po jakimś czasie, gdy dowiedziałam się o
anielskiej cierpliwości upadłego, rzuciłam bilą na stół, rozwalając całą
partię. Zadowolona z siebie usiadłam przy jednym z wolnych stolików.
-Właśnie
przegrałem samochód wart 120 tysięcy dolarów.
-Myślałam,
że nie interesują cię pieniądze – zacmokałam ironicznie widząc złość na jego
twarzy. Josh westchnął, przewracając oczami. Następnie zajął miejsce
naprzeciwko mnie.
-Iv,
doskonale wiesz, że tutaj nie porozmawiamy o rzeczach, które cię interesują.
-To ty
wybrałeś miejsce, nie ja – ucięłam przeszywając go spojrzeniem. Naprawdę miałam
już dość kłamstw, dość gier, które prowadził. Musiałam oddzielić uczucia,
którymi darzyłam Josha od spraw życiowych. A to wymagało odwagi, którą w
obecnej chwili dysponowałam.
-Należysz
do Czarnej Armii?
Tak, to był
ten wzrok. Pełny zaskoczenia i zdumienia. Usilnie starał się ukryć swój wyraz
twarzy, ale anielskie oczy mówiły same za siebie.
-Skąd o
niej wiesz?
-Nie
zapominaj, że siedziałam w twojej szafie, podczas gdy ty pertraktowałeś z
kolegami. Więc?
Jego mina
była bezcenna. Nieodgadniona i taka zaskoczona. Byłam z siebie dumna w tej chwili.
Należał do niej, wiedziałam to. Mimo wszystko, nie chciał przyznać mi racji. Co
więcej, znów stworzył maskę na swojej twarzy, abym nie poznała odpowiedzi. Ja i
tak wiedziałam.
-Nawet nie
wiesz czym jest Czarna Armia – założył ręce na piersi, zwężając brwi.
-Łatwo się
domyślić, chociażby po nazwie. – Roześmiał się na moje stwierdzenie. Czyżbym
była w błędzie, a może specjalnie tak zrobił, by mnie zmylić?
-Aniele,
zadziwiasz mnie coraz bardziej swoim rozumowaniem.
Jego ręka
znalazła się na moim policzku. Subtelnie gładził moją twarz. Patrzenie w oczy
Josha było tak bardzo przyjemne, a zarazem szaleńczo niebezpieczne. Ciemne jak
noc oczy skrywały coś głęboko w środku. Utonęłabym w tym spojrzeniu gdyby nie
instynkt, który krzyczał do mnie głośno.
-Przestań
mnie zwodzić. Wiem co zrobiłeś – odtrącając jego dłoń rzuciłam na stół zdjęcia.
Byłam pełna złości. Miałam ochotę wydrapać mu te oczęta, a jednocześnie
chciałam skosztować jego aksamitnych warg. Nie potrafiłam przy nim trzeźwo
myśleć.
-Kto ci to
dał?
-Nie twoja
sprawa. Ważne, że wiem, kto tam jest.
-Iv, masz
pojęcie jak stare są te zdjęcia?
-Doskonale
wiem kiedy były zrobione. Dokładnie dzień przed atakiem na Bers Soft. I jeśli
możesz to łaskawie mi wyjaśnij co tam robi Ethan?!
Josh długo się nie odzywał. Wpatrywał
się w zdjęcie jak w zaczarowany obrazek. Ja natomiast eksplodowałam w środku.
Chciałam wiedzieć, łaknęłam prawdy. Nie ważne, jak bardzo byłaby zła,
przyjęłabym ją.
Stukałam zdenerwowana palcami o blat
stołu, nie zwracając nawet uwagi na świeczkę, która stała na stole. Dopiero gdy
sama się zapaliła zorientowałam się, co się dzieje.
-Nie odwracaj mojej uwagi! – Ryknęłam
na Josha tłumacząc sobie w myślach, że to on w jakiś tajemniczy sposób ją
zapalił.
-Powiesz coś wreszcie?
-Na początek, uspokój się – nakazał nie
wychylając nosa spoza zdjęć.
Jak miałam to zrobić? Byłam o krok od
rozwiązania chociaż jednej zagadki, ułożenia jednego, cholernego elementu
układanki.
Świeczka raz po raz gasła i sama się
zapalała. Josh zapewne chciał mnie wkurzyć i z całą pewnością udawało mu się
to.
-Przestań zapalać tą świecę!
-To nie ja! Niby jak miałbym to robić?
-Nie wiem, masz przecież te swoje
dziwne moce – wzruszyłam ramionami.
-Nie władam żywiołami.
I tak nie uwierzyłam w jego słowa.
Przecież ja jej nie zapalałam, bo niby jak? Tylko on miał nadprzyrodzone moce.
Ba! On przecież cały był nie z tego świata. Przecież był upadłym aniołem.
Czytał w myślach, manipulował nimi, latał, miał skrzydła… to go tłumaczyło.
-Zabiliście tamte dziewczyny? –
Spytałam wprost. Co miałam do stracenia? Ewentualnie swoje życie, i tak było
marne.
Upadły nie odpowiedział, zamiast tego
odwrócił się w kierunku drzwi. Podążyłam wzrokiem w to samo miejsce i
zobaczyłam Ethana wchodzącego do baru. Świetnie, rodzinka w komplecie. Nie miałam
ochoty na pogawędkę z mordercą, a tak się złożyło, że złotowłosy chłopak o
postawnej budowie ciała zmierzał w naszym kierunku. Naprawdę za nim nie
przepadałam. Przerażał mnie. Był irytujący. Zachowywał się niekiedy tak
lekkomyślnie.
-Czołem wszystkim!
-Jesteśmy zajęci – wymamrotałam przez
zęby, a on jakby nie słyszał tego, co powiedziałam i przystawił krzesło.
-Co tam masz?
Zerknął przez ramię na zdjęcia, które
Josh chował w dłoni. Omal nie dostałam zawału. Przede wszystkim, mógł
przeczytać moje myśli. Już wiedział o co go oskarżam. Spodziewałam się
najgorszego, a zamiast tego usłyszałam gromki śmiech.
-Widzę, że rozmawiacie o mnie.
-Ivi ma parę pytań.
No jasne, najlepiej wszystko zwalić na
mnie. Zaczerwieniłam się na twarzy i zjechałam nieco w dół na siedzeniu.
Świeczka znów zgasła, po czym się zapaliła. Nie zwracałam już na nią uwagi.
Najdziwniejsze było to, że zapalała się zawsze, gdy moje serce zaczynało
mocniej bić.
-Powiedz mi dziewczynko, dlaczego
interesuje cię ta sprawa? – Złote oczy Ethana zapłonęły. Czułam, jak wkrada się
do mojej głowy i grzebie w myślach. Żałosne było to, że nie potrafiłam się
obronić. Wznieść mur z cegieł, który zablokowałby dostęp do moich myśli.
-Nie chodzi ci o tamte dziewczyny, co?
Zadziwiające było to, jak szybko odgadł
moje myśli. W dodatku wcale się nie krępował grzebiąc mi w nich. Właściwie, nie
musiałam nic mówić. Sami mogli sobie poczytać w mojej głowie.
-Zrozumcie, ja tam mieszkam. Boję się o
własne życie.
-Przecież to było osiem lat temu.
-Mój drogi kolego. Zdaje się, że twoja
dziewczyna nie powiedziała ci wszystkiego.
Ethan raz po raz lustrował mnie
wzrokiem, a przykład wziął z niego także i Josh. Moja panika rosła w górę, a
świeczka płonęła jeszcze większym ogniem niż wcześniej. Serce szalało, łomotało
w mojej piersi nie wiadomo czemu. Josh najwyraźniej nie miał zamiaru uzyskać
sam odpowiedzi, gdyż czekał, aż sama odpowiem na pytanie. Nie czułam też tego
dziwnego uczucia, które towarzyszyło podczas wkradania się do moich myśli.
-Dziewczyny zaczęły znikać jedna po
drugiej. Sytuacja się powtórzyła, wiem to. Nie wiem, kogo mam się obawiać, a
komu wierzyć. Gdzie w tym wszystkim jest prawda?
-Czekaj, sugerujesz ponowne zniknięcia
z klubu? To niemożliwe, przecież…
-Josh! – Ethan groźnie spojrzał na
rozmówcę. Widziałam cień niedowierzenia w oczach Josha. To było dziwne.
Myślałam, że on wszystko wie i nic nie jest w stanie go zaskoczyć. Jak bardzo
żałowałam, że nie potrafię czytać w myślach.
-Dlaczego to niemożliwe?
-Bo przecież zamknęliśmy Reymonda dawno
temu, nie mógł nikogo porwać.
-Josh!
-Czekaj, mówisz o Reymondzie Crafcie?
To on żyje? Nie umarł?
-Dosyć! – Szokującą rozmowę przerwała
dziewczyna w srebrnej sukni. Pojawiła się znikąd i wiedziała o czym mówimy.
-Dziewczyna za dużo wie. Wychodzimy.
Jak na rozkaz upadli podnieśli się z
miejsca. Josh, kompletnie zdezorientowany sytuacją wyprzedził mnie i dołączył
do kobiety, która sunęła przed siebie.
-Ferimo, to niemożliwe by Reymond…
-Joshua – jej chłodny głos dotarł nawet
do mnie, a stałam najdalej. Ruszyliśmy w ciszy na zaplecze. Wiele razy
zastanawiałam się kim jest ta kobieta i co potrafi. Już raz widziałam ją w
akcji i nie chciałabym być jej wrogiem.
Ferima potrafiła lewitować, wzrokiem
zamieniała w kupkę popiołu istoty nadprzyrodzone – z ludźmi pewnie też nie
miała problemu. Kim była? Jakie jeszcze skrywała sekrety?
Mknąc krętymi korytarzami przed siebie
znaleźliśmy się pokoju, w którym już wcześniej byłam. Tyle, że wyglądał on
nieco inaczej niż wcześniej. Wydawał się o jakieś 3 metry większy i bardziej
przypominał apartament hotelowy niżeli zaplecze barowe.
Ferima podeszła do ceglanej ściany,
stając na zapadni. Na środku wielkiego pokoju pojawiła się dziura, a w niej
kręte schody prowadzące na dół.
-Prędko, schodźcie.
Nie wierząc w to co widzę podążyłam za
resztą. Ledwo stanęłam na marmurowym stopniu, a zapadnia zamknęła się i
stanęliśmy w mroku. Ze strachu chwyciłam rękę Josha. Poczułam jak głaszcze mnie
po głowie, dodając otuchy. Bałam się. Czego? Nie wiem. Nim się zorientowałam, w
ciemnym holu zapłonęły pochodnie.
-Brawo, sama lepiej bym tego nie
zrobiła – mówiąc to, patrzyła w moją stronę. Nie zdążyłam nawet nic powiedzieć,
a padł rozkaz pójścia dalej. Im głębiej wchodziliśmy w korytarz, tym częściej
zapalały się pochodnie. Dlaczego nagle wszyscy sądzili, że to moja sprawka?
-Trzymaj się mnie.
Josh poganiał mnie raz po raz, niemal
deptając Ethanowi po piętach. Uporczywie ściskałam jego dłoń, nie wiedząc co
się dzieje.
-Czy możecie mi wyjaśnić gdzie
jesteśmy? – W tym samym momencie tunel rozświetliły trzy następne pochodnie.
-Nie czas na zadawanie pytań.
-Chcę wiedzieć co się dzieje, teraz! –
Pochodnie zgasły, by po chwili zapłonąć jeszcze większym ogniem. Szlag mnie z
nimi trafiał. Co one, jakieś automatyczne były?
-Uspokój się, bo zaraz wszystko spalisz
– sarkastyczny ton głosu Ferimy puściłam mimo uszu. Przecież to nie ja
odpowiadałam za te przeklęte pochodnie!
-Tędy.
Nagle w ścianie pojawiły się ukryte
drzwi. Kobieta wymamrotała coś pod nosem w obcym mi języku, a one same się
otworzyły. Jakby były zaklęte.
-Idziesz?
Brzmiało to prędzej jak rozkaz niż
pytanie. Zniecierpliwiona weszłam do środka. Ukazał nam się owalny pokój. Każda
ze ścian była zawalona regałami z książkami, ciągnącymi się ze dwa metry w
górę. Podłogę zdobił ogromny, czerwony dywan. Na środku stał dziwny kocioł, z
którego coś bulgotało. Nie wierzyłam własnym oczom. Jak to wszystko mogło się
tu zmieścić? Pomału zaczynałam czuć się jak mugol, który nagle trafił do
Hogwartu.
-Czy ktoś mi wyjaśni, co się tutaj
wyrabia?
Oczywiście wszyscy mnie zlekceważyli.
Josh z Ethanem nerwowo krążyli po pokoju. Zauważyłam, że przestali ukrywać
skrzydła, gdyż na ich plecach widniały majestatyczne, czarne pióra. Ferima
natomiast przytachczyła starą, zakurzoną księgę i zaczęła wertować stronami jak
szalona.
-To musi być gdzieś tutaj.
Stukałam nerwowo palcami o ścianę,
przytupując przy tym nogą. Irytowała mnie obecna sytuacja, a najgorsze w tym
wszystkim było to, że nie mogłam nic zrobić.
-Czego ona szuka?
-Zaklęcia – odpowiedział Josh, podczas
gdy Ferima głośno wrzasnęła. Chyba znalazła to, czego szukała.
-Tak jak myślałam, to niemożliwe.
Aleksander wciąż jest unicestwiony.
-Więc kto w takim razie odprawia
rytuał?
Wszyscy rozmawiali o czymś, o czym nie
miałam zielonego pojęcia. Zaczęłam się zastanawiać, co ja tu właściwie robię.
Czy to wszystko prawda, a nie fikcja? Jak mogłam wierzyć w demony, upadłe
anioły i wszystko inne, co było dziwne?
-Hola, hola – ryknęłam uciszając ich
entuzjazm. – Niech mi ktoś wreszcie wyjaśni co się tu wyrabia. Kim jest
Aleksander do cholery?!
W pokoju zrobiło się niezwykle ciepło,
co było dziwne. Wcześniej jakby panował tu chłód, a teraz zawiało ciepłym
powietrzem. Josh spojrzał niepewnie na Ferimę. Nie potrafiłam nic wyczytać z
jej twarzy. Nałożyła na siebie maskę. Zupełnie jak Vera, kiedy udaje, że nic
się nie stało. Josh jednak odgadł jej myśli, choć śmiem twierdzić, że po prostu
zaglądnął jej do nich. Nie ma to jak czytać komuś w myślach.
Ferima wolno westchnęła, jakby wcale
nie chciała mówić. I w zasadzie wcale jej się nie dziwiłam. Byłam przecież
tylko zwykłą dziewczyną, która przez przypadek poznała tajemnicę świata
demonów. Dlaczego miałaby mi zaufać?
-Aleksander to demon ciemności i
chaosu. Najgroźniejszy, jakiego dotychczas widziałam. Potrafi wcielać się w
różne osoby, wchłaniać ich dusze, a ciała się pozbywać. Nie da się go zabić, a
przynajmniej my nie umiemy. Atakuje tylko przy wschodzie lub zachodzie słońca.
Dokładnie osiem lat temu posiadł on ciało Reymonda i zaczął porywać twoje
koleżanki z klubu, by odprawić rytuał wieczności. Nie były to przypadkowe
ofiary. Im dusza była bardziej nieczysta, tym dla niego lepiej.
Słuchając Ferimy pomyślałam o Jennie.
Ciekawe dlaczego jej jeszcze nie porwał. Daję rękę urwać, że jej dusza jest
przesiąknięta złem do szpiku kości!
-…Aleksander karmi się duszami
wchłaniając je, dzięki czemu staje się jeszcze bardziej potężniejszy. Tylko raz
na 8 lat może posiąść czyjeś ciało pod warunkiem, że osoba się zgodzi.
-Że co? Czyli demon pyta się ludzi
„hej, mogę w ciebie wstąpić? Nic się nie stanie, tylko ty zdechniesz”. Nie chce
mi się wierzyć, że oni się na to godzą!
W momencie gdy skończyłam mówić,
pożałowałam tych słów. Ferima warknęła ostrzegawczo, a mnie ogarnął lodowaty
podmuch. Natychmiast się zamknęłam.
-Tak, demon może w kogoś wstąpić
używając sprytu i podstępu. Zapewniam cię, że Aleksander robił to już setki
razy i zawsze mu wychodziło.
Osiem lat temu razem z Czarną Armią
pokonaliśmy Reymonda, a Aleksandra osobiście unicestwiłam. Niemożliwe jest to,
by to właśnie on porywał twoje koleżanki.
-Czyli Aleksander wstąpił w ciało
Reymonda i wszyscy ludzie myśleli, że to Reymond Craft, tak?
-Tak.
-No to pominęliście pewien ważny
szczegół. Reymond miał syna imieniem Charlie.
-Jak to miał syna?
Zdziwienie na ich twarzach nie miało
końca. Osobiście uważałam, że chyba każdy zna Charliego. Okropny z niego
brzydal, ale forsa się go trzyma. Zapewne wszystko odziedziczył po tatusiu.
-Josh, nie zgrywaj się. Przecież go
widziałeś. Pamiętasz? Byliśmy wtedy w Bistro.
Upadły spojrzał w moje oczy szukając
odpowiedzi. Domyśliłam się, że wyszukuje obrazów z tamtego dnia. Już po chwili
spojrzał na Ethana.
-Racja, Reymond jako człowiek miał
syna. Ten Charlie pewnie nie wiedział, że Rey nie był już jego ojcem.
-Josh, ale on cię zna. Mówił mi różne
rzeczy na twój temat. Szczególnie te złe – przypomniałam sobie jak Charlie
odciągał mnie od Josha. Jak bardzo mu zależało na tym, abym zaprzestała z nim
spotkań. Gdybym wcześniej wiedziała… - Może on cię zna, wie co zrobiłeś. Co,
jeśli planuje pomścić śmierć ojca?
-To całkiem możliwe – nagle odezwała
się Ferima wyłaniając nos z książki. Jej głos był spokojny, choć
podekscytowany.
-Być może Charlie był świadkiem śmierci
ojca, którego nie dostrzegliśmy? Jeśli tak, możliwe, że ten dzieciak chce
kontynuować dzieło ojca.
-Ale Reymond wchłaniał dusze. Co
Charlie miałby robić z tymi dziewczętami? Nie ma o niczym pojęcia!
-Może ktoś mu pomaga? – Stwierdziłam
całkiem przypadkiem, nie wiedząc nawet jak bliska byłam prawdy. Wreszcie
wszystko się układało.
-Masz kogoś na myśli? – Pokiwałam
przecząco głową. Przecież nikt z przyjaciół Aleksandra nie steruje Charliem, by
porywał dusze.
-No, a Dezma? Do tej pory nie braliśmy
go pod uwagę – Ethan zmarszczył brwi. Dezma, słyszałam już to imię.
-Kto to jest?
Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni.
Naprawdę przestały podobać mi się ich gierki. Mówili o rzeczach, o których
nawet nie śniłam. Wymieniali nazwy, których nawet nie znałam.
-Chodź, wszystko ci wytłumaczę.
Josh chwycił mnie za rękę i pociągnął w
kierunku drzwi na korytarz. Zamiast jednak tam się znaleźć, po otwarciu drzwi
stanęłam w małym pomieszczeniu z ciemnej cegły. Pokój był malutki i posiadał
tylko ołtarzyk. Wokół wszędzie były świece i jakieś zdjęcie. Wolałam nie pytać
nawet co tu się wyprawia.
-Za tymi drzwiami był korytarz…
-To zaklęte pomieszczenie. Nie widać go
na pierwszy rzut oka – zaśmiał się i przycisnął mnie do siebie. Zaczęliśmy się
całować. Szybko i łapczywie z dozą brutalności. Poczułam na pośladku jego rękę,
drugą wplótł mi we włosy. Nie pozostałam mu dłużna. Napawałam się tą jakże
namiętną sceną. Josh długo nie przerywał żarliwego pocałunku, a gdy to już
uczynił, zaczął obsypywać pocałunkami moją twarz. Jęknęłam pod wpływem tych
pieszczot czując, że ciężko mi się im oprzeć. Zrobiło mi się sucho w ustach, a
moje serce zabiło mocniej. Boże. Josh był chodzącą, mówiącą, zmysłową pokusą,
której nie dało się oprzeć! Zacisnęłam dłonie na jego ramionach, a moje ciało
same przylgnęło do niego. Chciałam wtulić się w niego tak, by nie dało się
określić gdzie kończę się ja, a zaczyna on. Ta potrzeba przekraczała zwykłe
pożądanie, co uzmysłowiłam sobie nagle z nieoczekiwanym drżeniem. Nie
wiedziałam jak, ani kiedy do tego doszło, ale nie mogłam się tego wyprzeć. Josh
przestał się kontrolować. Zauważyłam jego skrzydła, które wcześniej ukrywał.
Marzyłam, by ta chwila trwała wiecznie. Każdy jego pocałunek, każdy szept, oraz
gorąc wokół nas sprawiał, że odlatywałam. Byłam w niebie z upadłym Aniołem.
***
I tutaj kończymy 11 rozdział. Ja wrażenia? Wiem, że chcecie więcej ostatniej sceny, ale co to, to nie. Na razie ważne są informacje wcześniejsze. A czułości zostawiamy na później ;D I nie pytajcie pod jakim wpływem pisałam tę oto część xD. Ujawniłam właśnie rąbek tajemnicy związany z małą, płonącą dziewczynką z poprzednich rozdziałów. Czytajcie między wierszami, a znajdziecie ukryty sens ;).
Jak podoba się nowy wygląd bloga? Adekwatny do opowiadania, nareszcie. Jakby wam coś ucinało, to naciśnijcie sobie CTRL + albo -. Tu chodzi o rozdzielczość.
I wiecie co? Będę odpisywać na Wasze komentarze w komentarzach, tak mi łatwiej. Do następnej kochani!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
Zacznę od wyglądu bloga Mogę śmiało stwierdzić, że jest wręcz fantastyczny! Jak ty to zrobiłaś?
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba nie tylko przez końcówkę, o której chciałabym nie co więcej poczytać, ale także dlatego, że dużo możemy się z niego dowiedzieć.
W końcu wiemy dlaczego dziewczyny znikają z klubu i kto je porywa.
Zastanawia mnie tylko o co chodzi z Ivi i ogniem, który potrafi kontrolować?
Czekam na kolejny rozdział
Pozdrawiam ;*
no właśnie i to jest zagadka. za niedługo wyjaśnie o co chodzi xD
UsuńCóż, nie wiem jak skomentowac xD
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, szablon wspaniały. Inaczej chyba nie opiszę.. :P
Rozdział cudowny. Nie wiem czy dobrze wywnioskowałam, ale to ona zapalała te pochodnie? Jakieś specjalne zdolności?
Cieszę się, że Josh jest niewinny. Przynajmniej na to wychodzi. Ale kto wie, może coś ukrywa?
Kurcze, więcej z siebie nie wycisnę. Po prostu rozdział jest zbyt... Mistrzowski, żeby ując to w słowa.
Wygląd rewelacyjny!
OdpowiedzUsuńA rozdział oczywiście wkręcajacy i trzymający w napięciu ^^ Chciałabym więcej takich scen, które pojawiły się na końcu, ale także chciałabym się dowiedzieć, co z dziewczynami i Charlie.
Pozdrawiam ;*
Oczywiście wygląd fantastyczny.
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny. Zgaduje, że to ona zapala te pochodnie. Ciesze się, że powoli wyjaśnia się co z tymi zniknięciami. Nie spodziewałam się ostatniej końcówki. Nie wiem co jeszcze dodać. Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej.
Pozdrawiam
Wygląd odzwierciedla tematykę bloga i tak trzymaj, bo to tworzy klimat ^^
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to bardzo mi się podobał, czekałam na niego bo miał być pokazany rąbek tajemnicy Iv i jest. Podoba mi się to, że uchyliłaś tylko rąbek, a nie całość mimo tego, że ciekawość mnie zżera ;) Ogień kojarzy się z niebezpieczeństwem, tak jak wtedy gdy była mała, co kompletnie nie pasuje mi to naszej bohaterki (no nie patrząc, że pracuje w nocnym klubie, gdzie nie jest za bezpiecznie :D). Dlatego ta jej tajemnica jeszcze bardziej mnie intryguje ;) Przepraszam, że to napiszę, bo nie wiem jak to odbierzesz, ale oglądałam wczoraj "Pamiętniki wampirów" (nie wiem czy oglądasz, jeżeli tak będzie wiedział o czym mówię, jak nie to trudno ;P). Tam jest czarodziejka Bonnie, która aktualnie się nie kontroluje i też właśnie zapała między innymi świeczki ze złości i na myśl od razu przyszło mi twoje opowiadanie i postanowiłam w końcu porządnie je skomentować mimo braku weny na komentarze, czasu i sił na cokolwiek.
Ciezę się, że to nie Josh stoi za porwaniami, bo podejrzewam, że jej nie okłamali w tej kwestii. Odkryte zostały kolejne demony i pytanie czy Charlie mści się naprawdę, bio wychodzi na to, że tak. Nie wierzę, że ten człowiek wykreowany przez Ciebie na takiego fajtłapę, który nie potrafi zrozumieć, że Iv nie chce się z nim spotykać ma coś na sumieniu. I teraz też jest następna kwestia, bo teraz rozumiem jego obsesję na jej punkcie, on musi coś wiedzieć na jej temat (mam nadzieję, ze nie pomyliłam go z nikim, znaczy chodzi mi, ze imion nie pomyliłam i że piszę o dobrej osobie ).
A ostatnia scena! Tak to opisała, że czytałam to już chyba z 5 razy i nadal mogłabym to czytać. Tak oddałaś jej emocje, ze lepiej już się chyba już nie. A ostatnie słowa? Jestem w niebie z upadłym aniołem tak dopadnie oddają tą całą sytuację, że aż kłaniam się prze Tobą ;)
Jak na mój stan przygnębienia, braku weny, czasu, sił i czegokolwiek to i tak ten komentarz wyszedł mi nieźle, chociaż mógłby być dłuższy.
Pozdrawiam.
PS Możesz skasować ten komentarz, co go sama usunęłam, bo tak jakby SPAM ;P
w końcu mam chwilkę, by odpisać na twój komentarz. Więc tak, rąbek tajemnicy Ivi jak obiecałam, tak odsłoniłam. Rzeczywiście, nie bardzo pasuje zważywszy na fakt, że Iv jest raczej spokojną osobą, ale wszystko już niedługo się wyjaśni. Pomalutku wtaczam ten wątek do historii by podsycić ciekawość ;).
UsuńJeżeli chodzi o pamiętniki wampirów - oglądałam kiedyś. Aktualnie zatrzymałam się na 1 odcinku 4 sezonu i jakoś nie mam motywacji, by obejrzeć dalej, ale spokojnie nadrobię. Stąd też nie miałam pojęcia, że Bonnie tak robiła. Bardziej zaczerpnęłam pomysł z książki (choć sama już tytułu jej nie pamiętam), niżeli z serialu.
Charlie, w zwyczaju to właśnie osoby o które nic się nie podejrzewa stoją za wszystkim. Nie powiem jakie mam cele z nim związane i czy trafiłaś w sedno. Mogę tylko zdradzić, że ktoś równie inteligenty i pojawiający się w rozdziałach pomaga naszemu fajtłapie, co można było zauważyć w pierwszych rozdziałach.
Ostatnia scena, ależ dziękuję za komplementy. Powiedzmy, że miałam niesamowitą chcicę, by napisać takie romansidło. Ale to wina nowej książki jaką czytam. Tam stale o seksie nawijają i aż zachciałam napisać jakąś namiętną scenę. No, to chyba tyle z mooich wypowiedzi.
Tak podejrzewam, że jemu ktoś pomaga, bo on sam nie jest na tyle pełno sprytny :D
UsuńCzekam na kolejne rozdziały ;)
A ty miałaś do mnie zajrzeć na następny dzień i chyba zapomniała ;)
Super rozdział! Od teraz komentuje xD
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej!
Jeśli wiesz mam bloga, przepraszam za to całe zamieszanie i ponieważ onet ucina moje rozdzialiki blog zostaje przeniesiony na www.i-love-you-wolf.blogspot.com
Mam nadzieje że bedzie lepiej... Serdecznie zapraszam!
Jessika
Jestem pewna kim jest Ivi. Ta świeczka i pochodnie super!
OdpowiedzUsuńNie mogę już sie doczekać kolejnego rozdziału.
Jak czytałam ten rozdział z płonącą dziewczynką tu już wiedziałam kto to był. Teraz moje podejrzenia się potwierdziły. ;) Dodaję się do obserwatorów, bo myślę, że dla takiego opowiadania warto. Cudowna fabuła i cudowny wygląd :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie: kalejdoskop-szczescia.blogspot.com.
Oj, coś się popsuło. Odświeżałam kilka razy, ale nie dało rady. Cóż, jak już będzie wszystko w porządku to na pewno zaobserwuję, a tymczasem dodaję cię do linków :)
UsuńKiedy będzie następny rozdział? Już siędoczekać poprostu nie mogę tak to mnie wszystko wciągneło. Nie mogę pisać opowiadań bo cały czas myślę o tym blogu :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
P.S Proszę dodajjjj 8)
następny dopiero się pisze ;) myślę, że gdzieś tak za tydzień może będzie ;D To fajnie, że cię wciągnęło. A jakie blogi ty prowadzisz, może zerknę?
UsuńNareszcie znalazłam czas by przeczytać Bawiło mnie, że Ivy zauważyłą, że świeczka zapala się zgodnie z jej emocjami, ale nie chciała przyjąć tego do wiadomości pomimo tego, że Ferima jej to dobitnie sugerowała:) Lubię Ivy jako bohatrekę jest niesztampowa i trudno się domyślić co wpadnie jej ponownie do głowy. Josh mnie powalił!! Takie wyjaśnianie sytuacji sama bym chciała przeżyć:p Ten jeden z najlepszych tekstów jaki ostatnio czytałam :D.
OdpowiedzUsuńOdnośnie szablonu uważam, że świetnie pasuje. Jest żywszy i nawet lepiej wpasowuje się w klimat twojego opowiadania. Choć uważam, że tamten też był bardzo dobry:)
Pozdrawiam.
Ps. W końcu po prawie trzy miesięcznym braku weny dodałam nowy rozdział:p (ech, starszna ze mnie guzdrała:p)
dziękuję bardzo. Cóż, Ivi po prostu ciężko zrozumieć, że ona posiada taką moc, w końcu zawsze była normalną dziewczyną, a tu nagle okazuje się co innego. Co do Josha, ach, nieco poniosła mnie fantazja xD.
UsuńSzablon, nareszcie odpowiedni i chwała ci panie, tamten już mi się znudził.
I widziała, że nareszcie coś napisałaś, co chwilę zaglądałam, więc zauważyłam nowy post, jak znajdę chwilę, to przeczytam ;D
Na http://dolina-gumisiowa.blogspot.com/ pojawiła się ocena Twojego bloga. ;)
OdpowiedzUsuńSuper książka, wygląd bloga też :D
OdpowiedzUsuńZapraszam również wszystkich chętnych do siebie, do czytania :D
http://renesmee---cullenf5.blogujaca.pl/
Miłego czytania u mnie. Przy okazji, napisane jest na moim blogu, że przerwałam dodawanie wpisów ale jak tylko pojawią się komentarze od razu dodam następne rozdziały bo są już napisane :) Możecie też pisać na mojego maila, który jest podany na blogu :D
Zapraszam na www.blood-in-the-veins.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńGrunt to iść powoli do celu, zarażając czytelników ciekawością. Sama jestem zainteresowana tym co będzie dalej :)Lubię sceny z Ethanem i Joshem, nie wiem czemu, ale ich rozmowy zawsze są... porywające :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na NN na dzien-dobry-renesmee.blogspot.com
Pojawiła się ocena twojego bloga na http://critical-assessment.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńhttp://shoutmeawhisper.blogspot.com/ zapraszam na nowego bloga i proszę o szczere komentarze.
OdpowiedzUsuńoraz na kontynuacje bloga in-a-snare-of-love.blog.pl pod nowym adresem http://shewillbeyournightmare.blogspot.com/
a rozdział świetny... :)
Wielki powrót! Nie było mnie trochę czasu, wracam, a tu co się okazuje? No, więc od początku, nowy wygląd bloga jest obłędny, a treść jeszcze lepsza. Podoba mi się, że powracasz do dawnych wątków (płonąca dziewczynka), większość o nich po prostu zapomina. Piszesz z rozdziału na rozdział coraz lepiej i kiedy myślę, że lepiej być nie może, ty zaskakujesz nas po raz kolejny. Jestem niesamowicie zachwycona nowo odkrytą mocą Ivi i umieram, dosłownie umieram(!) z ciekawości. Więc pisz dziewczyno, pisz! No, to wszystko, co chciałam napisać. Powodzenia w dalszym prowadzeniu bloga! :)
OdpowiedzUsuń~Luiza
łał i jeszcze raz łał blog supcio kiedy nowy rozdział ? informuj mnie (jak chcesz )
OdpowiedzUsuńna www.Renesmee535.blog.interia.pl
i na
www.Renesmee535.blog.interia.pl/bellacullenijejzycie/
pozdrawiam cię
ej no on miał jej coś wytłumaczyć!! xD czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuńNie no... masakra tu się dzieje, wiesz?
OdpowiedzUsuńKażdy nowszy rozdział jest o niebo lepszy od poprzedniego *.*
Jak Ty to robisz?
Cudowne :)